Wywiad z Jakubem Ujejskim
Michał Śliwiński: Kubo, czy zdarza Ci się odkładać zrobienie czegoś na później? :)
Jakub Ujejski: Jako osoba o perfekcjonistycznych zapędach często mam poczucie, że to, za co się biorę, musi być wykonane idealnie albo wcale. Powoduje to chęć odłożenia danego projektu na później, bo jeszcze nie potrafię go zrealizować tak dobrze, jakbym chciał. Na szczęście jestem świadomy tego, że mam takie skłonności i na bieżąco staram się z nimi walczyć.
Michał: Doskonale Cię rozumiem. A co jest Twoim motorem i motywacją do codziennej pracy i podejmowania kolejnych wyzwań?
Jakub: Przez wiele lat nie zdawałem sobie sprawy z tego, co mnie motywuje i dlaczego robię to, co robię. Do czasu, aż zrobiłem sobie test StrengthsFinder™ opracowany przez instytut Gallupa. Wynikiem tego testu jest zestaw pięciu dominujących cech. W moim przypadku znalazły się tam „Uczenie się” i „Rozwijanie innych”. Myślę, że to właśnie radość, jaką daje mi zdobywanie wiedzy i satysfakcja, gdy komuś pomagam, sprawiają, że mi się chce.
Michał: Dokładnie! Świadomość, że pomagamy innym to chyba najwspanialsza motywacja. W poprzednim pytaniu zapytałem o wyzwania. Może nie wszyscy czytelnicy wiedzą, ale co jakiś czas stawiasz sobie wyzwanie — postanawiasz dokonać ważnej zmiany i dajesz sobie na to 30 dni. Czy to skuteczny sposób na podnoszenie jakości swojego życia? Realizacja którego wyzwania była najtrudniejsza?
Jakub: 30 dniowe wyzwania ściśle wiążą się z twoim pierwszym pytaniem. Wielokrotnie chciałem wprowadzić jakąś zmianę w swoim życiu, ale nie byłem do tego przekonany w 100% albo nie do końca wierzyłem, czy dana zmiana przyniesie oczekiwane efekty. To oczywiście prowadziło do odkładania tematu na później. Któregoś dnia obejrzałem wystąpienie, w którym Matt Cutts zachęcał, żeby spróbować czegoś nowego przez 30 dni. Bardzo mi się ta idea spodobała i postanowiłem ją zastosować. Takie ograniczenie czasowe wiele zmienia. Inaczej podchodzisz do wyzwania „Od dzisiaj nie jem słodyczy”, a inaczej do „Przez najbliższe 30 dni nie jem słodyczy”.
Jednym z najtrudniejszych dla mnie wyzwań była medytacja. Zobowiązałem się, że przez 25 minut każdego dnia będę medytował. Nie miałem pojęcia, na co się piszę i już po kilkunastu dniach miałem dość. Można powiedzieć, że wyzwanie zakończyło się porażką, bo nie udało mi się wytrzymać 30 dni, ale z perspektywy czasu uważam podjęcie go za jedną z lepszych decyzji. Poza tym, że wiele się o sobie dowiedziałem, zacząłem szukać informacji o tym, dlaczego mi się nie udało i czy inni też tak mają. Odkryłem wtedy istnienie czegoś takiego jak medytacja prowadzona, którą stosuję do dzisiaj.
Czy zatem wyzwania są dobrym sposobem na podnoszenie jakości swojego życia? Zdecydowanie tak i to niezależnie od tego, czy zakończą się sukcesem czy też nie.
Michał: Na czym polega medytacja prowadzona?
Jakub: Podczas medytacji prowadzonej (guided meditatnion) słucha się głosu prowadzącego, z nagrania lub na żywo. Dzięki temu łatwiej się skupić i zrelaksować, a gdy się odpłynie myślami, to głos prowadzącego ułatwia powrót. Domyślam się, że może to brzmieć dziwnie, ale nie mam wielkiego doświadczenia w medytowaniu, a tym bardziej w opowiadaniu o tym :)
Michał: Brzmi bardzo ciekawie! Wróćmy jednak „na ziemię” :) Z chaotycznego trybu życia, robienia wszystkiego na ostatnią chwilę i siedzenia po nocach przeszedłeś do wczesnego wstawania i precyzyjnego planowania. Czy długo przyszykowywałeś się do takiego kroku, czy pewnego dnia czara goryczy się po prostu przelała i zmiana była spontaniczna? Słowem: czy taka przemiana wymaga wiedzy i narzędzi, czy każdy może podjąć próbę?
Jakub: Przestawienie się z nocnego trybu życia na wczesne wstawanie odbyło się bardzo spontanicznie. Pewnego dnia postanowiłem, że zamiast zarywać kolejną noc, wstanę wcześniej i wtedy wykonam to, co mam do zrobienia. Udało się i sprawiło mi to taką satysfakcję, że następnego dnia postanowiłem zrobić dokładnie tak samo. I tak mi już zostało. Od tamtego momentu minęło pięć lat i w tym czasie miałem kilka krótszych lub dłuższych przerw we wczesnym wstawaniu. O ile za pierwszym razem poszło mi bardzo łatwo, o tyle przy kolejnych próbach przestawienia się na wstawanie o 5:30 bywało różnie. Wtedy bardzo przydała mi się wiedza dotycząca zmiany nawyków i znajomość kilku tricków. Jak widzisz można spróbować się przestawić spontanicznie, ale nie każdemu i nie za każdym razem się to uda. Wtedy przydaje się wiedza i narzędzia.
Natomiast jeżeli chodzi o przejście z chaotycznego trybu życia do realizacji wcześniej zaplanowanych zadań, to zmiany te były następstwem przestawienia się na wczesne wstawanie, ale zachodziły stopniowo na przestrzeni kilku tygodni.
Michał: Rozumiem. Zdradź, co oprócz wczesnego wstawania zacząłeś wtedy robić? Jakie to były zmiany, jakie najważniejsze kroki wówczas podjąłeś?
Jakub: Dzięki temu, że zacząłem wstawać o 5:30, zyskałem dla siebie kilka dodatkowych godzin każdego dnia. Początkowo wypijałem kawę i wykonywałem to, co wcześniej robiłbym wieczorem, ale z czasem zacząłem się zastanawiać, jak najlepiej wykorzystać te poranki. Zacząłem sobie układać poranny rytuał. Dzień wcześniej planowałem dwa — trzy najważniejsze zadania do wykonania rano — ich realizacja w pierwszej kolejności daje mi olbrzymią satysfakcję i motywację do działania. Później dorzuciłem do tego rytuału trochę ćwiczeń fizycznych oraz zdrowe i pożywne śniadanie.
Poranki mają tę przewagę nad resztą dnia, że można je zacząć w taki sposób, w jaki się chce i jest mała szansa, że ktoś nam w tym przeszkodzi.
Michał: Dokładnie! Wczesno-poranny spokój i cisza pozwala się skupić i zrobić mnóstwo rzeczy. Mówisz, że „Getting Things done” Davida Allena to książka, która zmieniła Twoje życie. Jak to było? Kiedy ją odkryłeś i jakie aspekty GTD od razu przyniosły efekty?
Jakub: Od momentu, w którym zdałem sobie sprawę, że nie radzę sobie z natłokiem zadań, spędziłem kilka miesięcy na poszukiwaniu technik, metod, narzędzi do zarządzania sobą w czasie. Trafiałem na bardzo wiele przydatnych informacji, ale zazwyczaj dotyczyły tylko jakiegoś fragmentu (planowanie, układanie harmonogramu itp). Brakowało mi jednego spójnego systemu, który można zastosować do różnego rodzaju zadań.
Gdy trafiłem na artykuły o GTD, pomyślałem, że to właśnie może być system, którego szukam. Kupiłem książkę (co wtedy nie było takie proste, bo polskie wydanie nie miało w tytule GTD), przeczytałem od deski do deski i postanowiłem wdrożyć GTD w całości. Gdy pierwszy raz zebrałem wszystkie „sprawy” w jednym miejscu, a następnie zamieniłem na projekty i działania, to poczułem olbrzymią satysfakcję i ulgę jednocześnie. Niby nie zrealizowałem żadnego nowego projektu, ale wreszcie poukładałem sobie wszystko w logiczną całość.
Oczywiście później miałem kilka momentów, gdy coś nawalało i przestawałem stosować GTD. Jednak poczucie kontroli i wolność, jaką daje trzymanie wszystkich zadań i projektów w godnym zaufania systemie sprawiały, że ciągle wracałem do tej metodologii. Po latach doświadczeń i wielokrotnej lekturze książki mam wrażenie, iż rozumiem Davida Allena, który twierdzi, że GTD to nie system a systematyczne podejście. GTD to sposób myślenia.
Michał: … zgodnie z którym, warto postępować na co dzień. Cofnijmy się w czasie :) Podobno z wypracowań w szkole dostawałeś najwyżej trójki z minusem. Dziś jesteś czołowym polskim blogerem piszącym m.in. o produktywności. Czy to oznacza, że pisanie jest jak rzemiosło, które można wyćwiczyć przez regularną praktykę? Czy masz jakiś system, dzięki któremu regularnie piszesz wartościowe treści?
Jakub: Mówią, że praktyka czyni mistrza. Coś w tym jest, bo jak porównam swoje dzisiejsze teksty do tych z początków mojego blogowania, widzę dużą różnicę. Druga kwestia, to częstotliwość. Im większą mam przerwę w pisaniu, tym trudniej mi się pisze. Mam jeszcze zasadę, której staram się trzymać — czytam swoje teksty na głos. Jeżeli któreś zdanie mi nie brzmi, to trzeba je zmienić.
Jakiś czas temu opracowałem sobie także dwuelementowy system gromadzenia pomysłów. Pierwszy element to Evernote, do którego wrzucam inspiracje do artykułów. Trafiają tam wycinki artykułów, badań naukowych, cytaty, infografiki, itp. Drugi to nvALT — program do tworzenia notatek tekstowych. Notuję w nim wszystkie pomysły na artykuły. Czasem jest to jedno zdanie, czasem kilka podpunktów do rozwinięcia, a czasem całe szkice artykułów.
Dzięki temu, gdy mam chwilę żeby coś napisać, to wystarczy, że przejrzę sobie notatki i rozwinę jeden z zapisanych wcześniej pomysłów.
Michał: Jeśli już mówimy o systemach. Jak wygląda Twój typowy dzień? Czy zawsze postępujesz według rutynowego planu?
Jakub: Nie mam szczegółowo rozpisanego planu, ale staram się trzymać pewnych ram. Kiedyś podzieliłem sobie dzień na trzy części. Pierwsza część to czas na realizację wcześniej zaplanowanych zadań i tych wymagających kreatywności. Później — po południu — mam czas na „nadganianie rzeczywistości”. Wtedy otwieram skrzynkę mailową, rozmawiam przez telefon, czy umawiam spotkania. Wieczór rezerwuję na relaks. Oczywiście są dni, kiedy cały czas jestem poza domem albo takie, które poświęcam na realizacje jednego większego projektu. Niemniej jednak staram się trzymać podziału dnia na trzy części.
Michał: Piszesz, czy też bardzo chcesz napisać książkę. O czym będzie? Kiedy planujesz ją ukończyć?
Jakub: Zauważyłem, że im częściej opowiadam o książce, tym wolniej idzie mi jej pisanie. Dlatego postanowiłem, że nie będę się już publicznie wypowiadał na jej temat :)
Michał: Potwierdza się zasada, o której mówił Derek Sivers w swoim wystąpieniu na TEDx :) Oprócz niemówienia o książce :) czym się obecnie zajmujesz? Co zabiera Ci najwięcej czasu i jest Twoim głównym źródłem satysfakcji i dochodu?
Jakub: Swój czas pracy dzielę na dwie części. Pierwsza związana jest z dzieleniem się wiedzą o produktywności: prowadzę konsultacje i szkolenia. Drugi aspekt to tworzenie stron internetowych. Są to dwa zupełnie różne sposoby pracy, które wzajemnie się uzupełniają. Jako introwertyk, po dniu spędzonym wśród ludzi, bardzo chętnie zaszywam się w swoim domowym biurze i przestawiam na pracę z kodem.
Michał: Uczysz ludzi, jak pracować mądrze a nie ciężko. Jakie trzy najważniejsze wskazówki w tym temacie mógłbyś dać czytelnikom Productive! Magazine?
Jakub: Trzy najważniejsze? Oto one:
Nie trzymaj spraw i pomysłów w głowie. Notowanie sprawia, że pomysły zaczynają przybierać jakąś konkretną formę, i pozwala na spojrzenie z dystansu.
Znajdź chwilę na przeanalizowanie tego, w jaki sposób pracujesz. Zastanów się, dlaczego robisz to, co robisz i dlaczego robisz to w taki a nie inny sposób. Wnioski mogą Cię zaskoczyć!
Ostatnia wskazówka to ta, którą sam sobie muszę często powtarzać. Nie jesteś robotem. Potrzebujesz przerw, czasu na odpoczynek, odpowiedniej diety i ruchu.