Chcesz, aby cię lubiano?

Krzysztof Skubis — №9 ze Sławkiem Muturi

Chcemy być lubiani

Chcesz, aby cię lubiano? A kto ma cię lubić? Wszyscy? Niektórzy? A jak o to zabiegasz? Przeczytaj. Możesz się zdziwić, gdy się dowiesz, co działa najskuteczniej.

Ty nie chcesz być lubianą osobą? Najprawdopodobniej albo się droczysz albo sam się oszukujesz, że nie potrzebujesz aprobaty innych. Ale OK. Załóżmy, że jest tak, jak twierdzisz. Jeśli przeczytasz ten tekst, może zobaczysz, jak skutecznie do siebie ludzi zniechęcić :)

Po co mi to?

Co powoduje, że chcemy być lubiani? Nasze potrzeby. Zgodnie z hierarchią potrzeb według Abrahama Maslowa:

Jak widać bycie lubianym pomaga zaspokajać potrzeby z każdej kategorii.

Klasyczne podejście

Najbardziej naturalnym sposobem zdobywania sobie przyjaciół (ludzi, którzy nas będą lubić) jest chwalenie ich. Dale Carnegie w swojej książce Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi też wyraźnie zaznacza, aby „hojnie udzielać pochwał”. Moim zdaniem chodzi tu głównie o to, aby zbyt często (a może nawet wcale) nie krytykować. Zastanów się teraz, jak chwalenie działa w drugą stronę. Kogo Ty lubisz? Jak ta osoba się zachowuje wobec Ciebie? Często Cię chwali? Podkreśla Twoje zasługi? A czy jest ktoś, kto Cię chwali, a Ty go mimo wszystko nie lubisz? Tu pojawia się pierwsza refleksja związana z chwaleniem kogoś: chwalenie czasem nie działa. Kiedy nie działa? W kilku przypadkach może odnieść efekt odwrotny od zamierzonego. Np. gdy chwalisz nieszczerze (chwalony takie rzeczy zwykle wychwytuje), gdy chwalisz, bo masz w tym swój interes (chcesz coś załatwić), gdy chwalisz ciągle za to samo (taka pochwała przestaje działać). Czasem nawet, gdy Ty chwalisz szczerze to odbierający pochwałę może Ci przypisać niskie pobudki, bo sam np. w tym obszarze ma niską samoocenę i nie wierzy w Twoją pochwałę (np. bierze ją za ironię).

Uwaga: możemy bardziej polubić osobę, która nas skrytykuje niż tę która nas pochwali. Jeśli ktoś chwali mój pomysł, a ktoś inny wskazuje na jakiś mój istotny błąd, którego nie widziałem, a którego przeoczenie spowodowałoby, że cały pomysł by nie wypalił: kogo będę bardziej lubił? Tego kto się rzeczywiście przyczynił do mojego sukcesu czy pochlebcę (choć ten „pochlebca” mógł nie zauważyć błędu podobnie jak ja).

Drugim często stosowanym sposobem jest oddawanie ludziom przysług. Najczęściej lubimy tych, którzy coś dla nas robią. Nawet jeśli przysługa, która nam oddali jest niezamierzona :) Ale tu też warto zauważyć, że gdy przysługa nie jest bezinteresowna (w odbiorze osoby, której ją wyświadczam) — działa to dokładnie odwrotnie. Taka osoba będzie mnie lubiła mniej niż kogoś, kto jej żadnej przysługi nie oddał. I jeszcze jedna obserwacja: gdy oddaję dużo (bezinteresownych) przysług, działają one coraz słabiej. W dodatku, gdy raz odmówię wyświadczenia przysługi bardzo to szkodzi mojej relacji z drugą stroną — ona czuje się oszukana, bo już sobie zbudowała oczekiwanie, że ja jej nie odmówię, a tu musi przeżyć spore rozczarowanie.

Reasumując: chwalenie i wyświadczanie przysług jest ryzykownym sposobem zdobywania sobie przychylności innych osób. Ogromnie dużo tu zależy od interpretacji moich intencji przez osobę, o której przychylność zabiegam. Jeśli moje intencje zostaną zinterpretowane jako nieczyste („ma w tym swój interes”), to ktoś, kto nic nie mówił, ani nie robił będzie bardziej lubiany niż ja.

Co zatem robić?

Po pierwsze: skłoń osobę, o której względy zabiegasz, aby oddała przysługę Tobie.

Tę strategię stosował już Beniamin Franklin — np. w 1736 roku, aby pozyskać przychylność członka izby ustawodawczej stanu Pensylwania czy Lew Tołstoj, który w 1869 r. napisał: „Nie tyle kochamy ludzi za dobrodziejstwa, które oni nam wyświadczyli, ile za dobrodziejstwa, któreśmy im wyświadczyli”.

Mechanizm za tym stojący jest stosunkowo prosty:

a) uważam się za osobę racjonalną, b) zrobiłem coś dla kogoś, chociaż nic z tego nie będę miał,

zatem ten, dla kogo to zrobiłem, musi być kimś fajnym. A więc ja go lubię.

Uwaga: podobny mechanizm działa w druga stronę. Jeśli ktoś mnie skrzywdził (a przecież jest osobą racjonalną i nie krzywdzi bez powodu) to najpewniej potem sobie wytłumaczył, że ja nie jestem osobą wartościową. I on miał prawo mnie skrzywdzić. A skoro jestem osobą niewartą szacunku — to on mnie też nie lubi.

Po drugie: ujawnij jakąś swoją słabość (zwłaszcza, gdy jesteś perfekcjonistą).

Oczywiście nie każdą — zbytni ekshibicjonizm przeszkadza. W ten sposób zaadresujesz dwie sprawy. Jedną: nie lubimy osób, które są zbyt doskonałe. Drobna skaza pozwala nam zobaczyć innych w ich bardziej ludzkim wymiarze — są nam bliżsi, możemy ich lubić. Drugą: przyznając się do swojej słabości, okazuję drugiemu człowiekowi zaufanie, pokazuję, że uważam go za osobę o dużych walorach moralnych. I raczej nic od niego nie chcę.

Wnioski

  1. Zastanów się, na relacji z kim Ci zależy.

  2. Zobacz jak zabiegałeś/-aś o przychylność tej osoby do tej pory? Czy to było skuteczne? Jeśli tak — to już osiągnąłeś/-ęłaś swój cel. Nic nie zmieniaj. Jeśli nie — czytaj dalej.

  3. Zdecyduj, co i jak zmienisz. Jak to zrobisz? Jednym ruchem, czy stopniowo?

  4. Dobrze się zastanów, czy poprosisz o przysługę. I o jaką przysługę poprosisz. Przysługa nie może być zbyt błaha, bo oddający przysługę nie będzie się musiał „wewnętrznie” usprawiedliwiać, że Cię lubi. Nie może też być zbyt wielka, bo ten proszony może zwyczajnie i bez żadnych wahań odmówić. Warto dobrze się przygotować do wyrażenia tej prośby. Uwaga: prośba o przysługę może być też prośbą o pomoc w walce z jakąś słabością.

  5. Przemyśl, czy chcesz odsłonić jakąś słabość. Jaką? Ten punkt jest szczególnie istotny w przypadku osób odbieranych jako doskonałe, perfekcyjne (lub bliskie doskonałości). A które przez to są w pewien sposób izolowane. Warto podać przyczynę, dla której odsłaniasz tę właśnie słabość przed tą właśnie osobą. Niekoniecznie w formie: „chcę, żebyś mnie polubiła, więc Ci powiem, że …”.

  6. Pamiętaj, aby nie manipulować. Nie zabiegaj w ten sposób o względy tych, na których Ci naprawdę nie zależy.

  7. Gdy zostaniecie już bliskimi sobie osobami, opowiedz o tym, jak walczyłeś/-aś o jego/jej przychylność. Skoro jest to osoba dla Ciebie ważna, to warto, żeby też znała te mechanizmy i mogła z niego korzystać.

Chcesz wiedzieć więcej?

Przeczytaj książkę Elliota Aronsona: Człowiek istota społeczna. Tytuł oryginału: „Social animal”. Możesz się dowiedzieć o wielu zaskakujących prawach socjologii. Mnie, osobę o "umyśle ściśniętym" (magister fizyki po UW) książka ta przekonała, że socjologia też jest nauką. Że może formułować swoje prawa, które działają w przypadku ogromnej większości ludzi. I choć jest to trudne, to można przeprowadzić eksperymenty, w których badani zachowują się naturalnie (w zakresie badanej reakcji), gdyż nie wiedzą, co naprawdę jest badane.

Fot.: Kot ze „Shreka 2” z wytwórni DreamWorks Pictures

Krzysztof skubis

Krzysztof Skubis

Mgr fizyki, dr nauk medycznych. Coach, mentor, kierownik projektu, blogger. Większość życia zawodowego spędził w obszarze IT. Ponad dziesięć lat pracował na stanowiskach kierowniczych w korporacjach (Citibank, Microsoft). Obecnie prowadzi własną działalność gospodarczą — specjalizuje się w ratowaniu zagrożonych projektów oraz rozwiązywaniu problemów z komunikacją w relacjach biznesowych. Oferuje coaching, mentoring biznesowy i life coaching.

Blog Krzysztofa