Wywiad z Mariuszem Gralewskim
Michał Śliwiński Czy mógłbyś opowiedzieć historię powstania GoldenLine i przede wszystkim o tym, skąd motywacja, aby założyć własną działalność?
Mariusz Gralewski: Serwis powstał, kiedy byłem jeszcze studentem Politechniki Warszawskiej — w wakacje 2005 r. — i był moim pomysłem. Któregoś dnia, wracając z uczelni, zwróciłem uwagę na plakat z ogłoszeniem o pracę umieszczony w metrze. Szybkie przeliczenie grupy docelowej doprowadziło mnie do prostego wniosku, że skuteczność takiego ogłoszenia jest dosyć niska. Internet dałby zdecydowanie większy zasięg. Początkowo GoldenLine miał być tradycyjnym portalem pracy, ale okazało się, że ten segment był już wówczas dosyć dobrze zagospodarowany. W związku z tym zrodziła się koncepcja stworzenia biznesowego serwisu społecznościowego. Ten pomysł był w 2005 r. abstrakcją i nie miałem pojęcia, jak trudne będzie to przedsięwzięcie.
Michał: Działałeś w pojedynkę?
Mariusz: Nie, W tym czasie do zespołu dołączyły jeszcze cztery osoby. Żaden z nas nie miał wiedzy w obszarach niezbędnych do uruchomienia dużego i rentownego serwisu społecznościowego i pewnie dlatego do końca roku nie odnieśliśmy większych sukcesów. Nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, ile czasu będziemy musieli poświęcić, aby osiągnąć pierwszy sukces i jak duże jest ryzyko niepowodzenia. W pewnym sensie brak tej świadomości zaprowadził nas do sukcesu. Być może mając taką wiedzę, nie zdecydowalibyśmy się na stworzenie GoldenLine.
Michał: Nikt ze znajomych nie miał na tym polu doświadczenia, więc nikt nie mógł nastraszyć, że „się nie da” :)
Mariusz: Dokładnie. Popełnialiśmy mnóstwo błędów. Dwa lata zajęło nam poznanie tajników budowania prostych i użytecznych stron oraz skutecznego zespołu sprzedażowego. Oczywiście mogliśmy kupić takie kompetencje, ale w tamtym czasie nie mieliśmy na to pieniędzy. Wszystko robiliśmy “na własną rękę”, bo mało kto wierzył w GoldenLine. Był to więc jedyny sposób na przekonanie się, czy ludzie kupią nasz pomysł. Biorąc jednak pod uwagę nasz zasób wiedzy i konkurencyjność rynku, myślę, że i tak zrobiliśmy świetną robotę.
Michał: Dziś chyba nikt w to nie wątpi. Szkoda, że nie było tak od samego początku. Próbowaliście zdobyć dofinansowanie?
Mariusz: Szukaliśmy oczywiście inwestorów, ale z ich punktu widzenia byliśmy biznesem obarczonym dużym ryzykiem inwestycyjnym. Jedyne propozycje, które dostaliśmy, zakładały, że oddamy większość kontroli nad firmą, a to nie wchodziło w grę. Po roku działalności dołączyła do nas osoba z doświadczeniem w branży rekrutacyjnej i z kompetencjami sprzedażowymi. Po dwóch latach od założenia serwisu, staliśmy się rentowni.
Michał: Długo dzieliłeś obowiązki szefa i GoldenLine i ZnanyLekarz.pl. Jak to teraz wygląda?
Mariusz: Obecnie całkowicie skupiam się na rozwoju ZnanyLekarz.pl, a dokładniej mówiąc obecnej w 25 krajach grupy DocPlanner.com, której częścią jest ZnanyLekarz.pl. Nie odciąłem się jednak całkowicie od GoldenLine. Pomagam przy projektowaniu serwisu i podejmowaniu strategicznych decyzji.
Michał: Pamiętam, że w naszych prywatnych rozmowach bardzo mi imponowało, jak zarządzasz zespołem. Możesz nieco przybliżyć czytelnikom zasady, jakimi się kierujesz, będąc liderem — zarządzając firmą, zatrudniając ludzi, biorąc poniekąd odpowiedzialność za ich „los”?
Mariusz: To dosyć długi temat…
Michał: Zdaję sobie sprawę! :) Jednak kilka najważniejszych spostrzeżeń i tak będzie cennych.
Mariusz: Staram się stworzyć ludziom takie warunki pracy, które umożliwiają i ułatwiają im robienie wyjątkowych rzeczy. Przede wszystkim każda osoba w naszym zespole czuje się odpowiedzialna za swoją pracę. Każdy jest w pewnym sensie mini-przedsiębiorcą, który ma dużą decyzyjność i dużo odpowiedzialności. Niezwykle ważne jest to, żeby ludzie mieli świadomość, że pracują nad projektami, które są ważne i mają znaczenie dla całej firmy. Myślę, że tak właśnie jest u nas. Skupiamy się na dużych projektach, które dużo znaczą. Mocno wierzymy też w to, że lepiej poczekać dłużej na właściwą osobę niż zatrudnić szybciej, ale mniej zaangażowanego pracownika. Mamy bardzo rygorystyczny model rekrutacji i dzięki temu ludzie pracują wśród najlepszych, a to bardzo pomaga w osiąganiu celów. I na koniec coś, co może zabrzmi jak slogan. Ludzie powinni lubić miejsce, w którym pracują, dlatego bardzo dbamy o nieformalną, domową atmosferę. Mamy też super biuro :)
Michał: Wprawdzie w Nozbe biura w ogóle nie mamy, ale wszystko to, co powiedziałeś też bardzo się u nas liczy. W zeszłym miesiącu my również uruchomiliśmy bardzo złożony i rygorystyczny proces rekrutacyjny. Z pracownikami działu obsługi klienta się udało. Teraz szukamy programistów. A co jest najważniejsze wg ciebie w budowaniu tak świetnych relacji ze współpracownikami?
Mariusz: Myślę, że nie odkryję tu nic nowego. Najważniejsze to umożliwić ludziom robienie wyjątkowych rzeczy, czyli wszystko to, o czym powiedziałem wcześniej. Praca z najlepszymi w pełni zaangażowanymi ludźmi, którym po prostu zależy. Wiara w zespół, która pozwala dawać im dużą odpowiedzialności. Zapewnienie ludziom komfortowych warunków pracy — brak polityki, szacunek i tworzenie przyjaznej nieformalnej atmosfery pracy. Prawdopodobnie wszyscy to wiedzą, ale z moich obserwacji wynika, że niewiele firm stosuje takie zasady. A to właśnie jest klucz do świetnych relacji w zespole.
Michał: Zgadzam się w stu procentach i jako lider zespołu także staram się podążać tą drogą. W jednym z wywiadów powiedziałeś, że starasz się ciągle wychodzić poza swoją strefę komfortu. Jak Ci się to udaje?
Mariusz: Wierzę, że dopiero wyjście poza strefę komfortu pozwala osiągać wyjątkowe rzeczy. Dlatego na początku każdego roku robię listę celów, których osiągnięcie da mi satysfakcję i pozwoli wejść o “szczebel wyżej”. Regularnie zaglądam na swoją listę. Takich zadań nie jest dużo — maksymalnie dwa na rok.
Michał Podasz jakiś przykład?
Mariusz: Jasne. Ważne jest to, aby były osiągalne i ciekawe. Na przykład trzy lata temu, kiedy ZnanyLekarz.pl działał jeszcze tylko w Polsce, na mojej liście znalazło się stworzenie międzynarodowego projektu. Aktualnie serwis działa w 25 krajach, a w czterech z nich jest liderem na rynku.
Michał: Super! Gratuluję. Jednak realizowanie takich poważnych celów jest czaso- i energochłonne. Jak godzisz pracę z życiem prywatnym? Czy czujesz, że opanowałeś tę sztukę? Jakie są według Ciebie najważniejsze kroki do osiągnięcia sukcesu na tym polu?
Mariusz: Myślę, że work—life balance jest możliwy do osiągnięcia tylko wtedy, gdy każdy obszar życia, zarówno ten prywatny, jak i zawodowy, jest dla nas ważny i interesujący. Jeżeli uważasz, że twoja praca jest nudna, nie będziesz angażować się na 100%. W przypadku, gdy przeżywasz kryzys w życiu osobistym, jest duża szansa, że uciekniesz od tych problemów, zagłębiając się w pracę. Brak zaangażowania w pracy lub poświęcanie jej zbyt wiele czasu powinno być sygnałem ostrzegającym, że coś jest nie tak. Jeżeli nie jesteś w stanie poradzić sobie samodzielnie z brakiem równowagi między życie prywatnym i zawodowym, warto skorzystać z pomocy coacha lub terapeuty. Sam jestem przykładem na to, że to pomaga.
Michał: Wiele osób nie zwraca uwagi na te sygnały ostrzegawcze i potem robi się za późno. Uświadomienie sobie problemu to pierwszy krok do jego rozwiązania. Czasami takim rozwiązaniem może być wypracowanie skuteczniejszych metod pracy i optymalizacja działań. Jak Ty organizujesz swój czas i zadania? Masz do tego własne narzędzie, prawda?
Mariusz: Tak. Kilka lat temu stworzyłem 10tasks.com — proste narzędzie, które ułatwia mi zarządzanie zadaniami. Chodzi o to, że w danej chwili skupiam się tylko i wyłącznie na zadaniach, które mam wykonać teraz. Przydzielam im czas i kontekst. Każdego dnia pracuję tylko nad tymi projektami, które zaplanowałem na ten dzień. Staram się od nich nie odrywać i nie zajmować się innymi rzeczami np. kiedy pracuję nad nową grafiką, nie sprawdzam efektywności sprzedaży w Turcji. Jeżeli zdarzy się tak, że podczas pracy nad bieżącym projektem, pojawi się nowy pomysł lub ktoś do mnie zadzwoni i oderwie od aktualnego zadania, dodaję nowy projekt do listy i nie zastanawiam się wtedy nad nim. Dopiero w wolnym czasie podejmuję decyzję, czy chcę go realizować i jeżeli tak, to kiedy. Gdy odkryłem, że częsta zmiana kontekstu i myślenie nad zbyt wieloma projektami jednocześnie zabija efektywność, świat stał się piękniejszy :)
Michał: Cieszę się :) Moja życiowa misja polega właśnie na tym, aby pomóc poczuć się w ten sposób jak największej liczbie osób. Wszystkie moje działania zawodowe nakierowane są na ten właśnie cel! Czy stawiając na „singletasking” masz także „typowy rozkład dnia”, czy praca w 10tasks.com wystarcza Ci do osiągnięcia pożądanej efektywności?
Mariusz: Zwykle pierwszą część dnia spędzam w domu. Ten czas wykorzystuję różnie, tzn. czasem pracuję, a czasem po prostu spędzam czas z rodziną. Po południu praktycznie zawsze jestem w biurze i pracuję z ludźmi na tymi projektami, które zaplanowałem na ten dzień. Staram się być zawsze przygotowany do każdego projektu i zazwyczaj większość aspektów mam przemyślanych przed rozpoczęciem pracy, czy konkretnym spotkaniem dotyczącym projektu. Pod koniec dnia planuję pracę na kolejny dzień.
Michał: Fajnie. Dostrzegam kolejne podobieństwo :) Działam w podobny sposób. Już na koniec, zdradź, co uważasz za swoje największe osiągnięcie? Z czego jesteś najbardziej dumny?
Mariusz: Mam rodzinę, którą uwielbiam i od dziewięciu lat pracuję nad własnymi projektami. Każdy następny rok uznaję za lepszy od poprzedniego. Tylko tyle i aż tyle :)
Michał: Rewelacja :) A jakie masz plany na na najbliższą przyszłość?
Mariusz: Takich planów jest całkiem sporo. Gdybym miał wybrać dwa najważniejsze na mojej liście, to chcę najzimniejsze polskie miesiące spędzać z rodziną zagranicą i chcę, żeby ZnanyLekarz był liderem w umawianiu wizyt lekarskich przez Internet w co najmniej sześciu krajach. Celem jest milion wizyt miesięcznie umawianych za pośrednictwem serwisu.