Psychologia pola walki
„Inbox zero, inbox zero, inbox zero…” — powtarzasz sobie w kółko i walczysz z pojawiającymi się wciąż mailami, aby opanować chaos. I tak cały dzień, bo one wciąż nadchodzą i nadchodzą. Dopiero na końcu robisz coś, co pozwoli ci panować nad sytuacją i jest ważne w odniesieniu sukcesu.
W innym przypadku patrzysz się w ekran, na którym miga kursor. Trzeba napisać ofertę dla klienta, który cię polubił i koniecznie chce kupić od ciebie. Na spotkaniu byłeś tak podekscytowany, a teraz masz w głowie pustkę. Minuty mijają, a ty nie robisz nic. Stoisz w miejscu, a w głowie od czasu do czasu pojawia się myśl: „No tak, ja już tak mam, że odwlekam”.
Żołnierz na polu walki i człowiek w biurze działają tak samo
Niezależnie od tego, gdzie jesteś, podlegasz dokładnie tym samym mechanizmom psychologicznym — bez względu na to, czy trafiasz do okopu, spada na ciebie trudny projekt czy coś w pracy totalnie się nie udaje. Pomimo pozornie dalekiej analogii pomiędzy zagrożeniem życia na polu bitwy a niebezpieczeństwem pracy w biurze doświadczenie pokazuje, że podobieństwo istnieje.
Kluczowe pytanie
W czasie bitwy najwięcej rzecz jasna ryzykuje żołnierz, bo to jemu mogą przydarzyć się różne nieprzyjemne rzeczy, które przygotował dla niego przeciwnik. Generałowie od tysiącleci szukają sposobów na to, aby żołnierz zawsze miał ochotę do walki. Ma po prostu zapomnieć o instynkcie samozachowawczym i nie dbając o swoje bezpieczeństwo rozgrywać zębami pancerze czołgów, miażdżyć pięścią bunkry i brać do niewoli całe dywizje. I tak cały dzień.
Biedny szeregowy zadaje sobie proste pytanie: „Czy warto?”. I w zależności od odpowiedzi wykonuje rozkazy z większym lub mniejszym zaangażowaniem.
Cel — efektywność
Na co dzień pełnisz dwie role. Jako generał chciałbyś widzieć siebie w roli nieustraszonego bohatera, który jest efektywny niezależnie od tego, co się dzieje. Twój wewnętrzny generał często ignoruje zmęczenie, obciążenie pracą, trudności. Myśli strategicznie i wymaga realizacji. Jako żołnierz jesteś po prostu człowiekiem, który może być zmęczony, bo przez trzy miesiące nie miał dnia wolnego (praca w każdy weekend). Masz ochotę odpocząć, zrobić coś przyjemnego, a tu musisz znowu się zmusić do tego, żeby zrobić jeszcze jeden krok. Kolejny projekt, kolejne zadanie, kolejne wyzwanie…
Cztery zachowania w przypadku zagrożenia
Choć w biurze nie ryzykujesz życia, stres, którego doświadczasz potrafi być naprawdę groźny. W końcu, gdy cię zwolnią, trudno będzie spłacić kredyty. Gdy klient nie zapłaci faktury, będzie podobnie. Jeżeli nie skończysz tego projektu to… Naprawdę to nie jest bajka i często, tracąc dystans, traktujemy to, co się dzieje w pracy, niemal jak walkę o przetrwanie. I gdy w takiej sytuacji powija się noga, zadajesz pytanie: „Czy warto?”
Odpowiedzią będzie zapewne jedno z czterech zachowań:
Paraliż (Freeze) — wkręcisz się tak bardzo w myślenie o tym, jak trudne jest to, co masz wykonać, że przestaniesz robić cokolwiek. Będziesz patrzeć na kursor albo na pustą kartkę i nic się nie będzie działo.
Obsesja (Fixate) — znajdziesz sobie jakieś zadanie, które wydaje się być sensowne, natomiast nie będzie posuwać cię w kierunku rozwiązania. Na przykład będziesz porządkować pliki na komputerze, żeby było ci łatwo napisać ofertę. Porządek sam w sobie chwalebny i potrzebny, w tej konkretnej sytuacji nie jest priorytetem. Albo w przypadku kryzysu w projekcie zamiast zajrzeć do jego sedna i rozwiązać kluczową przyczynę skupisz się na jakimś szczególe, np. dopieszczaniu zdjęcia na pierwszej stronie raportu tracąc z oczu obraz całej sytuacji.
Wycofanie (Flee) — uciekniesz od problemu, zajmując się czymś całkiem innym. Byleby tylko dalej od wyzwania. Najchętniej odkładając na jutro.
Walka (Fight) — jeżeli żadna z poprzednich opcji nie będzie możliwa, podejmiesz walkę z materią, robiąc coś w kierunku popchnięcia zadania do przodu. Gdy już nie ma wyjścia i wiesz, że musisz, to działasz. Dlatego wiele osób zyskuję ogromna motywację na pięć minut przed deadlinem. Nie ma wyjścia i mobilizujesz wszystkie siły.
Jak być stale wojownikiem
Okazuje się, że nie ma ludzi, którzy zawsze są wojownikami. Ten sam żołnierz jednego dnia zasługuje na medal, a drugiego kryje się w okopie, unikając walki. Na pewno masz to samo. Jednego dnia nikt cię nie powstrzyma, pracujesz za dziesięciu, po to by kolejnego nie zrobić nic.
Co pomaga poradzić sobie z wyzwaniami na polu bitwy i co można robić w pracy?
Paraliż — rób cokolwiek rysując, pisząc, mówiąc. Nie musi to mieć sensu, bo twoim celem jest wyrwanie się z dołka. Pisarze, którym brak natchnienia piszą po prostu co im przyjdzie do głowy. Ty zrób tak samo, jeżeli ruszysz z miejsca w jakikolwiek sposób, zaczynasz wygrywać.
Fiksacja — odpowiedz na pytanie „jaka rzecz przybliży mnie do celu”. Ustaw budzik na za pięć minut. Zacznij działać, a po pięciu minutach powtórz procedurę. To po to, żeby uniknąć fiksacji na kolejnym działaniu „przygotowującym do właściwej pracy”.
Wycofanie — pomaga umówienie się na wspólną pracę z drugą osobą. Badania pokazują, że żołnierze obsługujący broń zespołowo częściej biorą udział w walce. Ma na to wpływ wiele czynników, natomiast w tym przypadku kluczowe jest wzajemne wsparcie i kontrola.
Czy ludzie są leniwi z natury
To, co piszę może prowadzić do takiego wniosku. I może to i racja. Jeżeli ja mam do wyboru ciężką pracę i poczytanie ciekawej książki, często wybieram…. ciężką pracę ;) Lubię to, co robię. Sprawia mi to zazwyczaj radość i satysfakcję. Jednak są momenty, w których moją efektywność szlag trafia. Syndrom zmęczenia walką dotyczy nie tylko mundurowych. Wtedy wiadomo, że dobrym pomysłem jest urlop i nabranie dystansu. Jeżeli nie ma takiej możliwości i trzeba się przycisnąć warto rozpoznać, w którą pułapkę się wpada i jak się z niej wydostać.
Życzę wam wielu wygranych bitew.
Fot.: Flickr / VanDammeMaarten na lic. CC BY 2.0