Jak wygląda sesja coachingowa?

Krzysztof Skubis — №17 z Karolem Lewandowskim

Kontynuując cykl dotyczący podstaw coachingu ( cz. 1., 2. oraz 3.), skupię się dziś nad przebiegiem pojedynczej (przykładowej) sesji coachingowej. Oczywiście, każda sesja jest inna, bo dotyczy innego aspektu, innego etapu coachingu lub innego problemu. Nawet jeśli wracamy do jakiegoś tematu (np. wewnętrzny krytyk, emocje, czy relacje), to mówimy o innym aspekcie albo o odkrytej w praktyce trudności, jakiej klient nie potrafił sam pokonać. A jednak struktura każdej sesji jest taka sama.

Nastrój

Zaczynamy oczywiście od przywitania się. I — w ramach tego wstępnego, powitalnego rytuału — pada pytanie: „jak się dzisiaj czujesz?”. Chodzi o to, aby klient skontaktował się ze swoimi emocjami zanim przystąpimy do dalszej dyskusji. Daje to wgląd zarówno klientowi, jak i coachowi, w aktualną sytuację klienta i pozwala wyciągnąć wstępne wnioski, co do tego, jaki coach powinien — dla klienta w takim właśnie stanie — być oraz o czym warto będzie w czasie sesji porozmawiać.

Z klientami, którzy oceniają swój nastrój w swojej własnej skali (np. od 0 do 10) często dokonujemy porównania z poprzednimi ocenami. Chwilę poświęcamy na ustalenie, co spowodowało, że nastrój klienta jest dzisiaj lepszy (albo gorszy) niż ostatnio. Daje mu to wgląd w to, czy jest bardziej zewnątrz-sterowny – na jego nastrój bardziej wpływają wydarzenia zewnętrzne, czy też wewnątrz-sterowny – na jego nastrój bardziej wpływają jego wewnętrzne procesy. To zdobywanie samowiedzy jest istotnym elementem całego procesu zarządzania swoimi emocjami. Przy okazji klient zaczyna dostrzegać, że nastrój istotnie wpływa na jego funkcjonowanie.

Jaki mam być dzisiaj?

Wiedząc już, jaki nastrój ma klient, mogę się domyślać, czego najbardziej mu dziś potrzeba. Ale to sam klient wie najlepiej. I nie zawsze jest tak, że gdy ma zły nastrój, to oczekuje współczucia oraz łagodnego i wyrozumiałego traktowania. Czasem klient mówi, że ktoś musi nim wstrząsnąć. I że właśnie w takim stanie, w jakim jest teraz, najbardziej tego potrzebuje. A coach ufa, że klient jest dorosły, mądry i sam siebie zna najlepiej, więc robi to, o co go klient prosi.

Jaki jest temat Twojego coachingu?

To pytanie może się wydawać dziwne np. na szóstej sesji, ale jest elementem obowiązkowym na każdej z nich! Chodzi o sprawdzenie, czy klient nie zmienił zdania. Mogło się przecież okazać, że w trakcie swoich działań pomiędzy sesjami odkrył, że już nie chce pracować nad zmianą, od której zaczynał współpracę z coachem. Teraz chce pracować nad inną zmianą, bo odkrył, że ona jest dla niego ważniejsza, albo że bez niej nie zdoła zmienić tego, nad czym dotąd pracował. Istnieje też możliwość, że klient przemyślał to, co odkrył na ostatniej sesji (por. Polowanie na wieloryba).

Dla mnie jest to też miejsce, w którym klient może powiedzieć, że kończy ze mną współpracę albo prosi o wskazanie innego coacha. Klient ma prawo zrezygnować z dalszej współpracy z coachem w każdym momencie i nie musi (choć może, jeśli chce) podawać powodu swojej decyzji.
Taki life :-)

Przegląd postępów oraz trudności napotkanych od czasu ostatniej sesji

Następnie omawiamy, co klient zrobił od ostatniego spotkania. Przypominam: coaching odbywa się pomiędzy sesjami tzn. klient wdraża swoje pomysły w życie: w swoim środowisku, uwzględniając wszystkie czynniki i reagując odpowiednio na świat zewnętrzny. I w tym wszystkim jest sam – nie ma coacha pod ręką. Może się zdarzyć (i dość często się zdarza), że nie wszystko poszło tak, jak się zaplanowało. I właśnie sesja coachingowa to jest to miejsce i czas, żeby o tym opowiedzieć, żeby (z pomocą coacha) zauważyć, czy (i co) jednak zadziałało, a czego przede wszystkim zabrakło. Coach pomaga być bardziej obiektywnym (niektórzy od razu się biczują, inni lekceważą porażkę), wskazując na plusy tam, gdzie klient widzi tylko porażkę, albo wskazując na potencjalne konsekwencje lekceważenia nawet drobnego niepowodzenia.

Klasyczne pytania, które w tym miejscu padają to: „czego dowiedziałeś/-aś się o sobie z tej sytuacji?” oraz „co zrobisz inaczej następnym razem?” Innymi słowy wykorzystuje się każdą sytuację do zwiększenia samowiedzy klienta, a niepowodzenia służą do uruchomienia kreatywności klienta: skoro się nie udało w ten sposób, to w jaki inny to teraz zrobię?

Dygresja: Uważam, że niepowodzenia klienta w czasie pracy coachingowej bardziej pomagają niż przeszkadzają na drodze do trwałej zmiany (zobacz: łatwość zmiany). Klientom, którzy wykupują pakiet sesji coachingowych oferuję (jako bonus) konsultacje telefoniczne między sesjami (nie znam innego coacha, który to robi). Takie podejście pozwala klientowi kontynuować testy nowego rozwiązania mimo jakiegoś problemu, na który natrafił zaraz po sesji coachingowej. Bez takich konsultacji zdarzało się, że klient nic nie zrobił przez dwa tygodnie (najczęściej sesje odbywają się co dwa tygodnie), bo „utknął” zaraz na początku i nie wiedział, jak ruszyć dalej.

Nad czym dzisiaj będziemy pracować

Gdy już skończymy podsumowywanie tego, co wydarzyło się od ostatniej sesji — klient decyduje, jakie korekty wprowadzi do swoich pomysłów i jakie akcje przeprowadzi do czasu następnej sesji coachingowej.

Wtedy przychodzi czas na główny temat bieżącej sesji. I znowu to klient decyduje, nad czym chce pracować. Może to być też zgłębienie zagadnienia związanego z trudnością, na którą klient natrafił, ale może być też inny temat: np. trudna relacja, kłopoty z zarządzaniem emocjami, przekonanie, o którym klient już wie, że go ogranicza.

Czasem klient pyta, co warto na to tym etapie zrobić i wówczas coach proponuje klientowi kilka opcji. Ostatecznie to klient wybiera temat, z którym chce się w danym momencie zmierzyć. Ta część sesji zwykle zajmuje najwięcej czasu. Skoro jest to dla klienta nowy temat – trzeba temu tematowi poświęcić więcej czasu. Sprawdzamy, co dla klienta jest w tym obszarze ważne, gdzie czuje się komfortowo a co sprawia kłopot, co jest trudne. Czasem odkrywamy jakieś przekonania klienta, które go ograniczają. Choć nie jest to obowiązkiem coacha, dość często w pewnym momencie robię krótki wykład teoretyczny na dany temat oraz opowiadam o narzędziach, jakie znam, gdy ktoś chce nad tym właśnie tematem pracować - ja lubię „objaśniać świat” :-) Czasem testujemy w czasie sesji jedno lub kilka narzędzi, które zainteresowały klienta.

Praca domowa

Gdy już temat został dokładnie omówiony i klient wyjaśnił sobie :-) wszystkie swoje wątpliwości — przychodzi czas na podjęcie decyzji „o wdrożeniu”. Innymi słowy: klient, wyposażony w wiedzę, swoje obserwacje, narzędzia, które poznał na sesji, decyduje, co w danym obszarze będzie od teraz robił inaczej. Coach domaga się też, aby klient jasno określił, jak to będzie robił oraz żeby miał jasność, co uzna za sukces, a co za… niepełny sukces (lub brak sukcesu). Coach dopytuje też, jak klient będzie się motywował oraz co sprawi, że nie zapomni o tym, co ma robić (albo jak będzie się kontrolował żeby „nie wpaść w stare zachowanie”).

Termin następnego spotkania

Kiedy już klient ustalił, co będzie trenował, decydujemy o terminie następnego spotkania. Chodzi o to, żeby klient miał wystarczająco dużo czasu na testowanie swojej koncepcji, ale – z drugiej strony — żeby nie odkładał tego „ad Kalendas Graecas”. Od razu sprawdzamy też swoją dostępność i potwierdzamy termin.

Podsumowanie sesji przez klienta: co klient „zabiera z sobą?”

Na koniec pada prośba o podsumowanie spotkania. Ja zwykle sugeruję, aby klient nie zaglądał do swoich notatek, tylko przywołał (na świeżo), co z tej sesji naprawdę zapamiętał (przynajmniej na jakiś czas). Pozwala to dostrzec klientowi, co było dla niego najważniejsze na tej sesji. Proszę też klienta o uwagi dotyczące mojej pracy: czego było za mało, a czego za dużo – w ten sposób mam szansę lepiej się dostosować do klienta podczas następnego spotkania. I w ten sposób kończymy sesję.

Czas trwania sesji

Zazwyczaj wszystkie sesja trwają tyle samo czasu. Najczęściej jedną godzinę zegarową. Ale to jest kwestia preferencji poszczególnych coachów (bardziej niż klientów). Niektórzy prowadzą sesje trwające 45 minut, inni (w tym ja) — jedną godzinę, ale są też tacy, którzy preferują sesje trwające półtorej godziny. Jeśli ktoś ma wątpliwości, czy 45 minut to nie za mało, dodam, że w czasie egzaminu, którego zdanie pozwala uzyskać akredytację, należy przeprowadzić pełną sesję (zawierająca wszystkie elementy) w ciągu 30 minut!

Fot.: Flickr / Peter Kudlacz na lic. CC BY 2.0

Krzysztof skubis

Krzysztof Skubis

Mgr fizyki, dr nauk medycznych. Coach, mentor, kierownik projektu, blogger. Większość życia zawodowego spędził w obszarze IT. Ponad dziesięć lat pracował na stanowiskach kierowniczych w korporacjach (Citibank, Microsoft). Obecnie prowadzi własną działalność gospodarczą — specjalizuje się w ratowaniu zagrożonych projektów oraz rozwiązywaniu problemów z komunikacją w relacjach biznesowych. Oferuje coaching, mentoring biznesowy i coaching emocji.

Blog Krzysztofa