Jak być mistrzem w tym, co się robi – "Siła ambicji"

Mariusz Kapusta — №16 z Aleksandrą Budzyńską

Jak się uczyć, to od najlepszych. Czytanie biografii mistrzów daje mocno do myślenia. I nie chodzi tylko o życiorysy tych, którzy odnieśli mega sukces, ale i tych którzy „upadli” (w kolejce czeka Mike Tyson). Biorę pod uwagę to, że nie wszystkie informacje zawarte w tego typu książkach muszą być prawdziwe, nie jestem aż tak naiwny ;) Mimo to, z wielu lekcji można skorzystać. Tym razem trafiłem na biografię biegacza, z której wnioski można przełożyć nie tylko na sferę sportu, ale i biznesu oraz życia osobistego.

Czego nauczyłem się z książki Mo Farah pt.: „Siła Ambicji”?

1. Co oznacza skupienie – nasza kultura to kultura pokus, które czyhają za każdym niemal rogiem. W pewnym momencie swojej kariery Mo Farah zamieszkał w jednym domu ze sportowcami z Kenii. Gdy on wychodził na miasto o 20:30, oni szli już spać. O 6:00 budził go śpiew i przygotowania do treningu, żeby zrobić go w optymalnym czasie. Po treningu współlokatorzy regenerowali się, jedli własnoręcznie przygotowane, zdrowe jedzenie. W przerwach oglądali zaś nagrania z biegów, pracując nad taktyką. Wszystko skoncentrowane na bieganiu i dążeniu do bycia w nim jak najlepszym. Ciężka decyzja – zrezygnować z „życia” na rzecz biegania?

2. Zdobycie medalu to ból – końcówka to walka z własną słabością i bólem, pracujesz na granicy wytrzymałości, bo inni też tak robią. Nie wiem dlaczego, ale udało mi się wbić do głowy, że sport to ma być przyjemność. Jakoś nie zawsze to odczuwam ;), momentami po prostu boli. Wtedy odpuszczam. Jednak jeżeli chcesz wygrywać, trzeba robić odwrotnie – ból jest tylko przeszkodą w drodze do celu.

3. Nie wygrasz z kimś, kto jest bardziej skoncentrowany niż ty – tak jak w punkcie pierwszym. Jak możesz wygrać z Kenijczykami, którzy żyją bieganiem podczas, gdy ty masz inne zainteresowania? „Mnie się uda, bo jestem wyjątkowy” jako zaklęcie może zadziała. Powodzenia. Ja jakoś w to nie wierzę. Wyjątkowych ludzi naprawdę jest bardzo mało, reszta musi zapłacić pełną cenę.

4. Jesteś tak dobry jak twoje ostatnie dokonanie – w życiu brutalna prawda brzmi: „dla świata niewiele znaczysz”. Możesz być, albo może ciebie nie być. Świat się kręci dalej i zwróci swoją uwagę na kogoś innego, kto akurat jest na fali. Jeżeli spoczniesz na laurach, to już przegrałeś.

5. Będą cię oceniać ludzie, którzy nic o tobie nie wiedzą – w przypadku sportowców dziennikarze wiedzą lepiej. Gdy idol wygrywa, chwalą go pod niebiosa, gdy przegrywa – mieszają z błotem. Dla nich jest po prostu towarem, o którym można pisać, żeby zarobić na chleb. Podobnie będzie zawsze, gdy zdecydujesz się robić cokolwiek, co mogą obserwować inni. Grono może być mniej liczne niż w przypadku celebrytów, ale będzie. Wybierz, kogo warto słuchać, olej resztę.

6. Nie da się wygrać bez podporządkowania pozostałych dziedzin tej jednej – to dręczyło mnie od dawna. Czy są ludzie, którzy potrafili pogodzić mega sukces w jednej dziedzinie (biznes, sport, sztuka, nauka) z rodziną, zabawą. Odpowiedź brzmi – nie. W okresie mistrzostwa liczy się tylko jedna dziedzina. Im większy na nią przechył, tym większy sukces w tej jednej dziedzinie i podziw świata, gdy w tym czasie reszta zmierza do zgliszczy. Znalezienie równowagi jest niemożliwe.

Fascynujące, bo niby to wiesz, ale czy stosujesz? W projektach jest tak samo:

1. Skup się na tym, co najważniejsze, bo rozproszysz się, wszystko rozgrzebiesz, a niczego nie skończysz. Dodając fajerwerki, stracisz zaś pieniądze i czas.

2. Zamknięcie projektu to często wysiłek przekraczający granice, w których działasz na co dzień. Ale trzeba przycisnąć, żeby skończyć. Deadline powinien być deadlinem a nie czymś do wyśmiania.

3. Albo się skupisz na projekcie, albo jego esencja rozmyje się w bieżączce. Projekty realizują ci, którym bardziej zależy.

4. Nie liczy się portfolio, liczy się obecny projekt. Co kogo obchodzi twój sukces sprzed kilku lat?

5. Nie licz na taryfę ulgową, tylko zwycięzców nikt nie sądzi. Odnieś sukces albo miej mocne nerwy, rezerwy sił i prawnika 😉

6. Tylko jeden projekt w organizacji może mieć priorytet 1. 1A, 1B, 1C mające oznaczać, że inne także są priorytetowe, to ściema. Zaakceptuj to.

Powodzenia w życiu i biznesie. Łatwiej nigdy nie będzie ;)

Zachęcam do obejrzenia biegu na 5000 m na Olimpiadzie w Londynie (nie-fani mogą przewinąć i zacząć od 16. minuty, czyli od ostatniego okrążenia).

Fot.: Mo Farah – zdjęcie z oficjalnej strony sportowca.

Mariusz kapusta

Mariusz Kapusta

Ekspert ds. zarządzania projektami, manager i przedsiębiorca. Do niedawna tworzył popularny blog na temat proaktywności w życiu i biznesie, proaktywnie.pl. Obecnie prowadzi firmę treningowo-doradczą Leadership Center i bloguje na mariuszkapusta.pl.

Blog prowadzony przez Mariusza Strona firmy Mariusza