Teraz? Jakie "teraz"?

Krzysztof Wysocki — №15 z Markiem Zmysłowskim

Zawsze robisz coś teraz i tylko teraz. Nawet wtedy, kiedy wydaje ci się, że nic nie robisz – bezmyślnie siedząc na kanapie albo podziwiając zacieki na suficie. „Teraz” wypełnia całe twoje życie – od narodzin aż do śmierci. Każde „teraz” jest ostatnią chwilą twojego dotychczasowego życia i pierwszą chwilą tego, co nastąpi. Życia składającego się przeciętnie z około sześciuset milionów chwil – wielu ważnych, wielu mniej ważnych i ponad dwustu milionów beztrosko przespanych lub przeoczonych…

Ile trwa „teraz”?

Zapewne ciekawi cię, skąd ta liczba – sześćset milionów chwil w życiu każdego człowieka?

Otóż już od dzieciństwa interesowały mnie i prowokowały intelektualnie następujące zagadnienia: istota czasu jako pojęcia, rachuba czasu i postrzeganie jego upływu przez człowieka w różnych sytuacjach. Prawdopodobnie do rozważań tych zainspirowała mnie lektura popularnego w owych czasach wieloczęściowego komiksu Tytus, Romek i A’tomek. W V księdze tej serii opisującej przygody trójki przyjaciół pojawiło się – jakby przez przypadek – jednoznaczne stwierdzenie, że chwila trwa dokładnie trzy momenty.

Pierwsza wzmianka o tym, ile trwa moment, czyli angielska chwila, pojawiła się w pismach żyjącego na przełomie VII i VIII wieku naszej ery anglosaskiego mnicha Bedy Czcigodnego. Uważano wówczas, że jeden moment to 1/40 godziny słonecznej, a godzina słoneczna to 1/12 czasu, który upływa pomiędzy wschodem a zachodem słońca. Niezbyt to precyzyjna miara, ponieważ czas ten jest różny w zależności od pory roku. Na przykład w Polsce w grudniu słońce zachodzi po niespełna ośmiu współczesnych godzinach od świtu, zaś w czerwcu po ponad szesnastu. Zatem angielska chwila może mieć u nas od 60 do 120 sekund, czyli 90 sekund z „odchyłką sezonową” w jedną lub drugą stronę.

Przez wiele lat przekonywałem wszystkich do tego, że chwila trwa dokładnie półtorej minuty. Nie sądzę jednak, żebym robił to pod wpływem rewelacji wyczytanych w pismach Bedy Czcigodnego, ponieważ nigdy nie pasjonowałem się historią średniowiecznej Anglii.

W dzisiejszych czasach szaleni naukowcy twierdzą, że chwilę reprezentuje tak zwany czas Plancka, uważany za najmniejszą jednostkę czasu mającą sens fizyczny. Nie zamierzam nikogo do tej definicji przekonywać, nie da się bowiem takiej liczby wyrazić w zrozumiały dla kogokolwiek sposób. A nawet zauważyć takiej chwili nikt nie jest w stanie.

Zauważyć chwilę

„Zauważyć chwilę” — to jest istota definicji teraźniejszości z punktu widzenia sztuki podejmowania decyzji. Dlaczego? Dlatego, że decydować możemy tylko o tym, co zauważymy i o czym zdążymy pomyśleć. Choćby przez chwilę!

Amerykańska Narodowa Fundacja Nauki sfinansowała badania mające na celu empiryczne określenie, ile różnych myśli przychodzi człowiekowi do głowy w ciągu godziny. Ślady wyników tych badań można znaleźć jedynie w artykule What are you thinking? (Part Deux), opublikowanym przez Charliego Greera. Przeprowadzone doświadczenia wykazały, że dorosły człowiek przetwarza średnio 1 tys. myśli na godzinę. W czasie pisania tekstu na komputerze liczba ta wzrasta do ponad 1,6 tys. W ciągu jednej doby przeciętni ludzie mają dwanaście tysięcy odrębnych, dających się wyróżnić myśli, a wielcy myśliciele są w stanie sformułować ich nawet pięćdziesiąt tysięcy.

Tysiąc myśli na godzinę oznaczałoby jedną myśl co 3,6 sekundy, a 1600 myśli na godzinę – jedną myśl co 2,25 sekundy. Z takim oszacowaniem zgadza się światowej sławy profesor psychologii Daniel Kahneman. W swoim wykładzie na Konferencji TED w 2010 roku stwierdził, iż uważa się, że „psychologiczna teraźniejszość” trwa mniej więcej 3 sekundy, w związku z czym takich mgnień świadomości mamy do dyspozycji średnio 600 milionów przez całe życie, 600 tysięcy w każdym miesiącu i 20 tysięcy każdego dnia.

Zbadano również, że jeśli podczas rozmowy nikt nie odzywa się przez 6 sekund (czyli przez dwie takie kolejne, trzysekundowe chwile), większość osób odczuwa to jako przedłużającą się, niezręczną ciszę. Pustka teraźniejszości zaczyna być wówczas dotkliwie namacalna.

Przekonują mnie te trzy sekundy. Raz, dwa, trzy…

To tyle, ile trwa twój wdech i wydech. Trudno powiedzieć, czy między „psychologiczną teraźniejszością” a procesem oddychania zachodzi jakikolwiek związek, ale zauważ, że zdrowy dorosły człowiek wykonuje przeciętnie do 20 oddechów na minutę – czyli jeden na co najmniej trzy sekundy! Oczywiście nie podczas wzmożonego wysiłku fizycznego, ale wtedy, kiedy intensywnie o czymś myśli. Cóż za zadziwiająca zbieżność!

Trzy sekundy to czas wystarczający na wyobrażenie sobie czegoś, przypomnienie sobie jakiegoś faktu, zorientowanie się, co się dzieje, powiedzenie co najmniej jednego mądrego słowa i… podjęcie decyzji. Dokonanie świadomego wyboru, a nie instynktowne zareagowanie, takie jak cofnięcie ręki po dotknięciu gorącego kubka czy uchylenie się przed nadlatującą piłką. Tu nie ma czasu na myślenie – wszystko dzieje się poza świadomością, w sferze wyćwiczonych, ratujących życie i zdrowie odruchów. Najprawdopodobniej odpowiada za nie „stara”, zwierzęca część ludzkiego mózgu, obok której wykształcił się „nowy”, bardziej złożony twór obdarzony świadomością, inteligencją i zdolnością przewidywania.

Tak więc, skoro niniejszy przewodnik dotyczy świadomego podejmowania właściwych decyzji, słowa „teraz” i „chwila teraźniejsza” będą odtąd oznaczały trzysekundowe okresy, które subiektywnie odczuwamy i ogarniamy naszym umysłem jako teraźniejszość. Okresy, które pozwalają sformułować zamiar i zapamiętać go, zapisać lub zacząć realizować.

Powyższy tekst został zaczerpnięty z Wprowadzenia do przewodnika Teraz! Jak już dziś zmienić jutro? autorstwa Krzysztofa Wysockiego. Książkę tę możesz nabyć we wszystkich dobrych księgarniach – zarówno naziemnych, jak i wirtualnych.

Fot.: Materiały promocyjne książki

Krzysztof wysocki

Krzysztof Wysocki

Przedsiębiorca i entuzjasta metodyki Getting Things Done, znany w sieci jako TesTeq. Swoją pierwszą firmę założył w czasach, kiedy światem rządziły dinozaury. Prowadzi blog „Biznes bez stresu", w ramach którego opublikował popularne cykle: Wakacyjny kurs ZTD oraz Budda w Niebieskich Dżinsach.

Biznes bez stresu — blog Krzysztofa