Wywiad z Karolem Zielińskim

Karol Zieliński — №14 z Karolem Zielińskim

Michał Śliwiński: Na początku powiedz nam coś o sobie.

Karol Zieliński: Jestem przedsiębiorcą, bloggerem, na co dzień prowadzę PayLane. Staram się też jak najwięcej pisać – moje teksty pojawiają się na blogach, w serwisach takich jak np. NaTemat.pl i innych mediach. A przy okazji tworzę własne stratupy, pomagam i doradzam innym przedsiębiorcom, uczestniczę w konferencjach i wydarzeniach, na których opowiadam, jak budować i rozwijać własny biznes i jakich błędów nie popełniać. Generalnie jestem mocno związany z branżą internetową i pomagam innym w tej branży zaistnieć.

Michał: Twoja firma PayLane zajmuje się płatnościami. Nozbe jest waszym klientem – wszystkie opłaty za konta w Nozbe obsługiwane są przez firmę Karola :) Ponieważ „siedzi w płatnościach”, doskonale orientuje się w tym aspekcie biznesu…

Karol: Dokładnie – dzięki temu łatwiej doradzać mi innym przedsiębiorcom, jak zarabiać pieniądze. Bo w biznesie o to przede wszystkim chodzi, prawda? Liczba użytkowników, sesji, czy poziom konwersji nie jest tak kluczowy, jak to, ile pieniędzy faktycznie wpłynie na konto.

Michał: PayLane jest najlepszym rozwiązaniem dla firm, które tak jak Nozbe, funkcjonują w systemie SaaS (Software as a Service), czyli oprogramowanie jako usługa.

Karol: Tak jest. Obsługujemy przede wszystkim biznesy, które wymagają bardziej złożonych transakcji, niż tylko dodanie produktu do koszyka i zapłacenie za niego. Pomagam zarabiać jak najwięcej w obszarze płatności cyklicznych, płatności jednym kliknięciem, mobilnych czy międzynarodowych…

Michał: Jak w przypadku Nozbe.

Karol: Dla was najważniejsze jest, aby wyjść na przeciw klientom z różnych krajów i umożliwić im płatności, do jakich są przyzwyczajeni. W Japonii popularne są nieobecne praktycznie w Polsce karty JCB, w Niemczech zaś ludzie chętnie płacą poprzez SOFORT… Naszym celem jest ułatwienie firmom zebrania jak największych sum pieniędzy. Mówimy Ci, czego potrzebujesz, a następnie pomagamy zarabiać, np. poprzez wprowadzenie płatności automatycznych, cyklicznych itp.

Michał: Tu nasuwa mi się pytanie: z czego wynikają odmienne preferencje dotyczące płatności obserwowane w różnych krajach? Np. w Polsce ciągle bardzo popularne są przelewy podczas gdy w Stanach każdy każdemu daje numer karty kredytowej.

Karol: Ludzie w Polsce nie do końca po prostu ufają kartom kredytowym, mimo że, moim zdaniem, są one najszybszym, najbezpieczniejszym – najlepszym i dla kupującego i dla sprzedającego instrumentem płatności. Nie jestem pewny, z czego to wynika, natomiast widać, że to się powoli zmienia i z roku na rok w Polsce karty zyskują na popularności. Jednak Polska nie jest wyjątkiem. W pozostałych krajach Europy Środkowo-wschodniej oraz w Skandynawii przelewy są nadal najchętniej wykorzystywane. W Niemczech rozkłada się to po równo – karty kredytowe są używane tak często, jak inne metody.

Michał: A wiesz może, kiedy Apple Pay wejdzie do Europy?

Karol: Ojj… nie wiem… Ale też na to czekam :)

Karol Zieliński 2

Michał: Przejdźmy teraz do tematu blogowania. Najważniejszym Twoim blogiem jest dziś karolzielinski.com, ale wcześniej prowadziłeś mnóstwo innych, prawda?

Karol: Tak, bloguję od wielu lat. Ostatnio trafiłem na swój pierwszy w historii wpis – okazało się, że powstał ponad 12 lat temu. W zeszłym roku natomiast stworzyłem dwa blogi: nodalej.pl – bardziej motywacyjny i miedzy5a6.pl – o biznesie internetowym i produktywności. Prowadzenie ich szło mi bardzo dobrze. Poznałem dzięki temu wiele ciekawych osób, byłem zapraszany na różne branżowe imprezy i konferencje.

Michał: I co się w końcu stało?

Karol: Po prostu zabrakło czasu… W tym samym okresie mocno zaangażowałem się w kwestie tworzenia biznesu międzynarodowego, wychodzenia z przedsięwzięciami za granicę i skupiłem się na pisaniu po angielsku. Niestety kosztem moich polskich blogów. Po polsku piszę przede wszystkim wpisy gościnne na NaTemat.pl lub inPolen.pl. Jednak 99% moich treści jest po angielsku.

Michał: Aby trafiać do szerszego grona odbiorców.

Karol: Tak. Do szerszego, międzynarodowego grona.

Michał: Opowiedz, proszę, historię nazwy bloga „Między 5 a 6”.

Karol: Zacznę od przyznania się do tego, że nienawidzę wcześnie wstawać. Mogę za to bez problemu siedzieć do późnych godzin nocnych, nawet iść do pracy po zupełnie zarwanej nocy – bez snu. Pewnego dnia postanowiłem, że się zmienię – że będę chodził spać wcześniej i wstawał wcześniej. Także „Między 5 a 6” to nic innego jak: między piąta a szóstą rano. Moje postanowienie wzięło się z jednego prostego powodu: mam rodzinę – córkę, żonę. Mam swoje cenne życie prywatne, przyjaciół, z którymi lubię się spotykać, hobby, któremu lubię poświęcać czas. No i mam biznes. Potrzebuję mieć na to wszystko czas.

Michał: Jak Twoje życie wyglądało wcześniej?

Karol: Po powrocie z pracy czekała na mnie córka, z którą chciałem się pobawić, zrobić coś ciekawego, czekała żona, potem – przyjaciele, znajomi, z którymi miałem ochotę się zobaczyć, porozmawiać, pouprawiać sport… Aby nie mieć zaległości i nie zaniedbać firmy, siadałem jeszcze do pracy o północy lub ok. godziny pierwszej. Byłem przez to ciągle zmęczony.

Michał: A na czym polegała zmiana?

Karol: Chodziło o to, aby wstawać wcześniej, robić jak najwięcej rano po to, aby idąc do pracy mieć już część rzeczy zrobionych, na miejscu – robić swoje, a następnie mieć całe popołudnie i wieczór dla bliskich.

Kiedy podjąłem to wyzwanie okazało się, że ten okres między piątą a szóstą, czy też siódmą rano jest kluczowy. Jest najbardziej produktywnym okresem w ciągu dnia. Kończy się on o siódmej, bo wtedy wstaje moja córka i wiem, że wówczas już nic związanego z pracą nie zrobię.

Michał: Oczywiście :) A jak konkretnie wygląda u Ciebie taki poranek?

Karol: Wstawałem, planowałem cele, jakie mam tego dnia do osiągnięcia i skupiałem się na ich realizacji. Z wybiciem siódmej, często najważniejsze zadania miałem już wykonane i jechałem do firmy z poczuciem, że teraz mogę się już skupić na drobniejszych sprawach, niewymagających aż takiej koncentracji – przede wszystkim chodziło o spotkania, telekonferencje, rozmowy z kontrahentami w różnych strefach czasowych. Tak naprawdę nigdy nie wiem, co się wydarzy w ciągu dnia. Często bywało tak, że planowałem sobie coś z góry na cały dzień, a następnie wyskakiwało jedno spotkanie, potem szybki conference call, drugi, trzeci… W końcu okazywało się, że dzień się skończył i muszę wyjść z biura odebrać córkę z przedszkola, a zaplanowane zadanie nie zostało nawet rozpoczęte.

Michał: Czyli między piątą a szóstą, czy też siódmą załatwiasz kluczowe sprawy, a w ciągu dnia w biurze jesteś otwarty na to, co przyniesie dzień.

Karol: Dokładnie. Jest to, tak naprawdę, najlepszy sposób na to, aby osiągnąć to, co się chce osiągnąć. Nie mówiąc o tym, jakie fajnie samopoczucie gwarantuje wczesne wstawanie.

Karol Zieliński 3

Michał: Czy zawsze wstajesz punkt piąta?

Karol: Nie, nie. Zależy to od tego, jak wyglądał dzień poprzedni, o której godzinie się położyłem. Wieczorem decyduję, na którą ustawić budzik. Czasem jest to 5:00, czasem 5:30, a jeszcze innym razem 6:45. W takim wypadku przed pobudką córki zdążę się jedynie umyć, a jak się sprężę, to trochę pobiegać lub zrobić coś drobnego dla siebie. Jeśli zaś uda mi się wstać o 5:00, mam możliwość poćwiczyć a następnie wykonać mnóstwo pracy. Wtedy, w momencie gdy córka wstaje, najważniejsze cele są zrealizowane. Tytułowe „między piąta a szóstą” to taki wycinek dnia, który jest wyłącznie dla ciebie.

Michał: Można poświęcić go na sprawy, które liczą się najbardziej.

Karol: Jeśli są związane z biznesem, to wtedy, przyjeżdżając do biura, możesz śmiało powiedzieć: dawajcie mi tu wszystkie spotkania, telekonferencje i „pożary” – mam czas! Będzie dobrze! Można też poświęcić poranek na trening, relaks, medytację czy cokolwiek innego…

Michał: Opowiedz, jak wyglądał cały proces zmiany trybu dnia? Czy było trudno? W jednym z poprzednich numerów magazynu Mariusz Kapusta opisywał swoje doświadczenia. Jestem ciekaw Twoich.

Karol: Szczerze mówiąc, ja ciągle nie ukończyłem tego procesu. Minął już rok, a ja nadal jestem w tym okresie zmiany. Nadal nie umiem znaleźć jednej idealnej recepty na łatwe wczesne wstawanie. Jest kilka sposobów, które wypróbowałem i które wiem, że działają. Są też metody, które testowałem i się nie sprawdziły.

Karol: Na podstawie moich doświadczeń oraz wielu materiałów jakie na ten temat przeczytałem (m.in. książka „Miracle Morning”) stwierdzam, że niewiele jest uniwersalnych recept na wczesne wstawanie, która byłaby skuteczna dla wszystkich.

Michał: A ta ze wspomnianej książki?

Karol: Myślę, że ta może zadziałać niemal na każdego. Polega ona na tym, że idąc spać wybierasz coś ekscytującego, naprawdę fajnego, co chcesz zrobić rano. U dzieci jest to coś naturalnego. Autor opisuje, jak dzieciom ciężko jest kłaść się spać. Dlaczego? Bo idąc do łóżka rezygnują z tylu fantastycznych i interesujących rzeczy, jakie robią. Całą noc czekają więc, by móc jak najszybciej znowu zająć się tymi świetnymi sprawami, od których odciągnął je sen. Dorośli powinni działać podobnie.

Michał: Wieczorem należy zaplanować sobie jakieś interesujące zajęcie na rano.

Karol: A pomyśl, jak rzadko to robimy. Zwykle o poranku myjemy się, jemy szybkie śniadanie i ruszamy do pracy lub szkoły. Nie ma w tym nic przyjemnego. Natomiast, jeśli wstaniesz o ten kwadrans lub godzinę-dwie wcześniej i zrobisz przed codziennymi obowiązkami coś, co naprawdę sprawi ci przyjemność (dla pasjonatów może to być również coś związanego z pracą rzecz jasna), to wczesna pobudka staje się przyjemnością. Wielu ludzi wybiera różne aktywności – lektura, oglądanie filmów lub seriali, sport…

Michał: Jakie znasz inne sposoby na wczesne wstawanie?

Karol: Ważne jest to, jaki masz sygnał budzika i jaki ten budzik jest – czy uruchamia się po prostu o danej godzinie, czy monitoruje twoje fazy snu i budzi w najodpowiedniejszej chwili sygnałem o optymalnym natężeniu.

Michał: Na pewno istotne jest także to, aby wcześniej iść spać.

Karol: Zdecydowanie. Choć obserwuje różne tendencje. U mnie wygląda to tak, że kiedy idę późno spać, np. o czwartej nad ranem, to mogę wstać o ósmej i jest wszystko w porządku, choć przesypiam zaledwie cztery godziny. Natomiast, jeśli pójdę spać o dziesiątej czy jedenastej, to potrzebuję tych siedmiu-ośmiu godzin snu. Dużo trudniej byłoby mi wstać np. o czwartej, mimo, że od dziesiątej minęłoby już sześć godzin… Jeśli miałbym się obudzić po czterech godzinach – byłby nieprzytomny. Czyli, jeśli pójdę później spać, mogę spać krócej i wszystko jest w porządku, lecz kiedy pójdę do łóżka o „grzecznej” porze, mój organizm domaga się także „grzecznej” ilości przespanych godzin.

Michał: Ciekawe. Natomiast pewne jest, że po kilku takich dniach z 4 godzinami snu, w końcu byłbyś bardzo zmęczony, więc nie jest to rozwiązanie na dłuższą metę.

Wróćmy jeszcze na moment do tematu planowania. Potwierdzam i podkreślam, że najlepsze poranki, jakie mam, to te zaplanowane dzień wcześniej. Wieczorne aranżowanie ogromnie pomaga. Badania dowodzą, że ludzki umysł zaczyna pracować nad zaplanowanymi sprawami już podczas snu!

Karol: To prawda!

Michał: Na koniec chciałbym, żebyś podzielił się z czytelnikami swoimi sposobami na produktywne działanie i mądre zarządzanie czasem. Co pozwala ci sprawnie zarządzać PayLane, regularnie blogować, odbywać liczne spotkania i angażować się w różne inicjatywy?

Karol: Zacznę od takiego błahego odkrycia, jakiego ostatnio dokonałem: nie liczy się tak naprawdę to, ile godzin pracujesz, ale co i jak robisz danego dnia.

Ponadto, ważną rolę odgrywa racjonalne planowanie, konsekwentne stosowanie Nozbe, które jest dla mnie idealnym narzędziem do zarządzania czasem, czy na nawet zespołem. Ustalam w Nozbe, co mam do zrobienia, ujmuję to projekty. Dzielę je następnie na zadania i działam według tego schematu. Wszystkim zadaniom przypisuję także odpowiednie daty realizacji oraz potrzebny czas. Dzięki temu widzę, ile czasu zajmą mi dzisiejsze zadania; czy to będzie dużo czasu, czy mało. Jeśli za dużo – odpowiednio wszystko rozplanowuję na kolejne dni. Korzystam z tej metody tak w życiu prywatnym, jak i zawodowym.

W dużej mierze produktywność zależy od pewnej rutyny, jaką należy sobie wypracować, od nawyków oraz, jeszcze raz podkreślę, od wcześniejszego planowania.

Michał: Jak planujesz swój czas i zadania?

Karol: Po pierwsze planuję cele, jakie chcę osiągnąć w ciągu roku. Nie wierzę w cele z terminem realizacji dłuższym niż rok. Ustawiam w Nozbe powtarzające się co miesiąc zadanie przypominające mi, abym sprawdził, czy zbliżam się do osiągnięcia tych celów.

Po drugie – ustalam cele do osiągnięcia w ciągu miesiąca. Są one mniejsze niż te roczne – mają za zadanie przybliżyć mnie do ich realizacji. Także w tym przypadku pomagają mi, powtarzające się co tydzień lub dwa, zadania przypominające mi, by sprawdzić, czy wykonywanie zaplanowanych mniejszych zadań idzie do przodu.

Trzecia sprawa, to planowanie tygodniowe. W każdą niedzielę siadam sobie i rozplanowuję nadchodzący tydzień.

W końcu – planowanie dzień do przodu. Wieczorem planuję sobie poranki, a rano – przebieg reszty dnia.

Obejrzyj wywiad z Karolem Zielińskim:

Karol zielinski

Karol Zieliński

Karol mówi o sobie, że jest przedsiębiorcą, managerem, blogerem, facetem, mężem i ojcem. Na co dzień prezes zarządu i dyrektor zarządzający w PayLane, bloger na KarolZielinski.com. Ma ponad 10-letnie doświadczenie w branży internetowej. Zafascynowany nowymi technologiami, marketingiem, biznesem webowym i startupami.

Strona WWW PayLane Blog Karola