Jak korzystać z obydwu pólkul. Z której półkuli korzystasz (częściej)?

Krzysztof Skubis — №13 z Bogdanem Wicińskim

Wiesz już, że masz trzy mózgi. Nie? Przeczytaj artykuł „Chcesz być jaszczurką…” W tym tekście przyjrzę się bliżej najmłodszemu mózgowi: mózgowi naczelnych (w tym człowieka), w szczególności − dwóm półkulom mózgowym i wpływowi lateralizacji na nasze funkcjonowanie. Chcę pokazać, że nie musimy się ograniczać do korzystania (przez większość czasu) wyłącznie z jednej półkuli.

Po co mi dwie półkule?

Mam więc dwie półkule mózgowe. To chyba dobrze. Jak jedna wysiądzie to mam jeszcze zapasową? Trochę jest w tym prawdy: zdarza się, że gdy uszkodzimy (np. w wypadku) jakąś wyspecjalizowaną część kory mózgowej i tracimy związaną z tym funkcję – po pewnym czasie inna część kory przejmuje ją i funkcjonalność zostaje przywrócona. Niestety, nie jest to regułą, a raczej wyjątkiem. I najczęściej dotyczy przejęcia funkcjonalności przez strukturę w ramach tej samej półkuli. Zatem co mi dają dwie półkule mózgowe? Każda półkula wyspecjalizowała się w innych funkcjach. A specjalizacja daje większą sprawność. Klasycznie mówi się o następującym podziale:

Tabela 1

Kiedyś uważało się, że osoby praworęczne mają dominującą półkulę lewą, a leworęczne półkulę prawą. Obecnie uważa się, że przedstawiony w powyższej tabeli podział funkcjonalny obowiązuje dla osób praworęcznych. W przypadku osób leworęcznych może być tak jak w powyższej tabeli, ale zdarza się też funkcjonalność odwrócona (a czasem nawet − skrzyżowana: np. funkcje językowe zlokalizowane są po obu stronach mózgu).

Ciekawostka: Odsetek osób leworęcznych systematycznie spada. Przed 70 tys. lat było około 70% osób praworęcznych, obecnie około 90%. Według różnych źródeł obecnie mamy od 8-15% osób leworęcznych i mniej niż 1% osób oburęcznych (dawniej najczęściej byli to leworęczni zmuszani do praworęczności). Przy czym dwuręczność nie daje przewagi − może za to wiązać się z różnorakimi problemami.

Dominująca półkula

Co to znaczy półkula dominująca? Znaczy to, że z tej półkuli częściej korzystam. Im częściej korzystam tym bardziej ona się rozwija, tym łatwiej mi z jej umiejętności korzystać, tym chętniej z niej korzystam, itd. Klasyczny mechanizm dodatniego sprzężenia zwrotnego.

A jakie są początki częstszego używania jednej z półkul? W przypadku lateralizacji tj. uprzywilejowania jednej ręki jako wiodącej: „do 6 miesiąca życia dziecko jeszcze nie przejawia wyraźnej dominacji jednej ze stron. Po ukończeniu przez nie sześciu miesięcy, można zauważyć pierwsze przejawy preferowania jednej z rąk. Gdy dziecko zaczyna chodzić − przejawy lateralizacji słabną na chwilę, ponieważ chód jest czynnością symetryczną i jego nauka angażuje mocno obie półkule mózgowe. Około drugiego roku życia, gdy chodzenie jest już pewne i dzieje się automatycznie, lateralizacja znowu zaczyna się umacniać, aby pomiędzy trzecim a czwartym rokiem życia wykształcić się ostatecznie, choć bywa, że kształtuje się aż do szóstego roku życia (…). Lateralizacja związana jest z dominowaniem jednej z półkul mózgowych”.*

I co z tego?

OK. Mam więc jedną półkulę dominującą. I co z tego? To chyba dobrze. Ja mam lewą półkulę dominującą, a ktoś inny prawą. Ja jestem dobry w jednym, a ktoś inny w innym. Przecież cywilizacja opiera się na specjalizacji.

Prawda i nieprawda. Z jednej strony: tak, ja mogę być świetnym naukowcem, a ktoś inny wspaniałym muzykiem. I to jest dla mnie OK. Ale z drugiej: komu oddam w zarządzanie swoje emocje? Sam chciałbym nimi zarządzać. Albo: kogo poproszę, aby wyobrażał sobie różne rzeczy za mnie?

Jeśli u mnie dominuje półkula prawa, to też mam potrzeby, których nie mogę scedować na innych: logiczne myślenie, rozumienie, mowa i funkcje językowe.

Co z tego wynika? Warto mieć świadomość daru, jakim jest dominująca półkula, wiedzieć, w czym będę dobry. Z drugiej strony nie rezygnować z drugiej półkuli – jej funkcjonalność też jest mi potrzebna.

Nawet jeśli jedna półkula jest u mnie bardzo dominująca, nie oznacza to, że nie mogę wykorzystywać drugiej. I na pewno z niej korzystam. A „Im częściej korzystam tym bardziej ona się rozwija, tym łatwiej mi z jej umiejętności korzystać, tym chętniej z niej korzystam, itd. Klasyczny mechanizm dodatniego sprzężenia zwrotnego :)”.

Dygresja: W naszej cywilizacji sposób kształcenia, reguły postępowania sprzyjają osobom, u których dominuje półkula lewa. Wyobrażam sobie (choć nie znam takich badań), że część osób, które początkowo miały dominującą półkulę prawą, będąc zmuszone do częstszego używania półkuli lewej − w pewnym momencie doprowadziły do tego, że mogą sprawniej z niej korzystać.

Test: Sprawdź, która półkula dominuje u Ciebie. Ale również, czy potrafisz (i jak łatwo Ci to przychodzi) przełączać się między swoimi półkulami

To jak powinno być idealnie?

Na to pytanie dobry konsultant odpowie: to zależy. Zależy od tego, co jest dla mnie ważne. W czym chcę być dobry (świetny, najlepszy), a w czym tylko przeciętny lub wręcz na poziomie podstawowym, zaledwie wystarczającym do normalnego funkcjonowania. To w kwestii, którą półkulę bardziej rozwijać.

Istnieje też jedna dobra odpowiedź dla wszystkich: najlepiej pracujesz, gdy jesteś w stanie zaprząc do pracy (nad jednym tematem) obie półkule jednocześnie.

Z kim kojarzy Ci się Albert Einstein? Z twórcą teorii względności? Z jednym z najwybitniejszych naukowców? Zatem, którą półkulę miał dominującą? Lewą! Aha. A wiesz, że grał dobrze na skrzypcach? A która półkula za to odpowiada? A Leonardo da Vinci? Był przecież jednocześnie naukowcem i artystą.

Nie chcesz się z nimi porównywać, bo to byli geniusze? A Ty? Co powoduje, że nie jesteś (jeszcze) geniuszem? A gdyby (nie mam dowodu, że tak było, ale dopuszczam taką możliwość) ich geniusz polegał przede wszystkim na tym, że umieli wspaniale synchronizować swoje półkule mózgowe? A Ty? Możesz zacząć pracować nad synchronizacją swoich półkul? Skąd wiesz, że zrobisz to gorzej niż oni?

Chcesz spróbować? Poszukaj metod synchronizacji półkul. Jest ich wiele. Możesz zajrzeć np. tu, zacząć żonglować (mnie to bardzo pomogło), zastosować moją metodę: „Przygotowania emocji do egzaminu”. Wypróbuj różne metody i zacznij stosować tę, która Ci najlepiej służy.

Moje doświadczenie z synchronizacją półkul

W swoim życiu zdałem sporo egzaminów. Nie tylko na studiach. Po studiach zdobyłem sporo certyfikatów (CNE, 2xMCNE, CNI, MCNI, MCSE, MCT, MSF Practitioner, ITIL Service Manager, PMI, VCP5, CoachWise Coach, ACC ICF). Od czasu, gdy zacząłem „przygotowywać mózg do egzaminu” przychodziło mi to łatwiej, z mniejszym stresem.

Pracowałem kiedyś naukowo – częścią mojej pracy było pisanie programów komputerowych do obróbki danych. Jak to z programowaniem bywa: napisać program jest łatwo – trudniej znaleźć błędy jakie się popełniło. Zdarzało się, że znalezienie błędu zajmowało mi nawet kilka dni. W pewnym momencie zacząłem stosować następującą procedurę (po stwierdzeniu, że mam gdzieś błąd w kodzie, który napisałem): szukam tego błędu, przeglądając kod przez maksimum dwie godziny. Jeśli niczego nie znajdę – zostawiam komputer i wychodzę. Zadaję temat mojemu umysłowi, a sam (świadomie) myślę o czymś kompletnie innym, najlepiej bardzo odległym. Ten sposób sprawdzał mi się znakomicie. Często po powrocie niemal natychmiast znajdowałem miejsce, w którym był błąd. Raz zdarzyło mi się, że w czasie spaceru „oczyma wyobraźni” zobaczyłem listing mojego programu i te kilka linijek, w których był błąd (zmienna „l” zamiast „i”). I po powrocie do komputera okazało się, że to rzeczywiście był ten błąd.

Od jakiegoś czasu stosuję podobną strategię, gdy rozmyślam nad jakimś problemem (z dowolnej dziedziny), ale nie znajduję rozwiązania. Wieczorem, tuż przed zaśnięciem, myślę chwilę nad tym problemem i „zadaję go” swojemu umysłowi. Po czym zasypiam. Nie zawsze, ale na tyle często, że nie zarzucam tej metody: budzę się w nocy z gotowym rozwiązaniem mojego problemu. Mam pod ręką włącznik łagodnego światła oraz notes i długopis: od razu zapisuję to rozwiązanie. Uwaga: Notowanie tego rozwiązania w środku nocy (lub natychmiast po przebudzeniu) jest kluczowe. Zanim tę zasadę wprowadziłem zdarzało mi się budzić w nocy ze świadomością, że mam rozwiązanie. Z radością, że jest takie proste i eleganckie. Jednak rano, pamiętałem tylko emocje: radość, że miałem gotowe rozwiązanie – niestety samego rozwiązania już nie pamiętałem :)

Aha. Zapomniałem dodać. Jestem bardzo zdecydowanie praworęczny i „prawonożny”. Mam umysł mocno „ściśnięty” – skończyłem Wydział Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Obroniłem doktorat na Akademii Medycznej w Warszawie. Nie umiem rysować, ani śpiewać. Mam kłopoty z orientacją przestrzenną. Chyba nie ma wątpliwości, że lewa półkula jest moją (mocno) dominującą. A jednak potrafię zaprząc do pracy swoją prawą półkulę. We wspomnianym wyżej teście dość łatwo przychodzi mi zmieniać kierunek, w jakim obraca się figura kobiety (często wystarcza mi zamknięcie i powtórne otworzenie oczu).

Wnioski

  1. Ustal (jeśli jeszcze tego nie wiesz), która półkula jest dominującą u Ciebie.

  2. Zdecyduj, która umiejętność kontrolowana przez „tę drugą” półkulę w tej chwili jest dla Ciebie najistotniejsza.

  3. Zacznij ćwiczyć tę umiejętność.

  4. Znajdź swoją ulubioną metodę synchronizacji półkul. Koniecznie testuj ją w obiektywny sposób: np. sprawdź swoją „zdawalność” egzaminów w stosunku do czasu sprzed synchronizacji.

  5. Zadawaj swojemu umysłowi problemy do rozwiązania (np. przed spacerem, czy przed snem). Pamiętaj, aby natychmiast zapisywać podsuwane rozwiązania. W przeciwnym wypadku Twój umysł przestanie się wysilać „na darmo”.

Chcesz wiedzieć więcej?

Zajrzyj tu.

*Źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Lateralizacja.

Fot.: Flickr / „lapolab” CC BY-NC-2.0

Krzysztof skubis

Krzysztof Skubis

Mgr fizyki, dr nauk medycznych. Coach, mentor, kierownik projektu, blogger. Większość życia zawodowego spędził w obszarze IT. Ponad dziesięć lat pracował na stanowiskach kierowniczych w korporacjach (Citibank, Microsoft). Obecnie prowadzi własną działalność gospodarczą — specjalizuje się w ratowaniu zagrożonych projektów oraz rozwiązywaniu problemów z komunikacją w relacjach biznesowych. Oferuje coaching, mentoring biznesowy i life coaching.

Blog Krzysztofa