Prawdziwa zmiana zaczyna się dziś

Andrzej Bernardyn — №15 z Markiem Zmysłowskim

Większość ludzi, gdy już odkryje, czego pragnie, mierzy siły na zamiary. Stawia sobie ambitne cele, licząc na to, że gdzieś po drodze znajdzie motywację i sposób na ich osiągnięcie. Jeśli i Ty zaliczasz się do tej grupy z pewnością zainteresuje Cię alternatywne podejście, w wielu przypadkach znacznie skuteczniejsze.

Podejście „z góry na dół”

Popularnym pomysłem na realizację celów i planowanie jest patrzenie na sytuację z lotu ptaka. Określamy w nim cel i sytuację początkową, a następnie dzielimy całą podróż na etapy. Najbardziej wyrazistym przykładem podejścia „Z góry na dół” jest tzw. Strategia Vonneguta. Przyjmujemy w niej datę osiągnięcia celu, a następnie cofamy się o pewne jednostki czasu. Np. jeśli 1 stycznia 2020 mam mieć 1 mln zł na koncie, to co powinno się wydarzyć do 1 stycznia 2019 roku? A co do 1 stycznia 2018 roku, itd.

Brzmi ona bardzo sensownie i pozwala świetnie rozplanować swoje cele. Szkoda tylko, że bardzo rzadko się sprawdza. Zazwyczaj życie pokazuje, że w poniekąd logicznym planie nie uwzględniliśmy wielu zmiennych, które uniemożliwiają jego realizację. W międzyczasie zamiast okładać coraz więcej pieniędzy, potrzebowaliśmy je wydać na nowy samochód (bo stary się niespodziewanie i dokumentnie zepsuł) czy zabiegi medyczne (bo mimo obchodzenia kolejnej ’18-tej’ rocznicy urodzin zdrowie przestało być już tak dobre jak kiedyś). I oszczędności zamiast rosnąć przez pierwsze 12 miesięcy, stopniały.

Po roku przyglądamy się krytycznie naszemu planowi mrużąc oczy i marszcząc czoło. Widzimy, że nie działa, więc machamy na niego ręką, a cel, które wcześniej jasno świecił na horyzoncie, dziś ledwo się tli i powoli gaśnie.

Na szczęście nie musimy raz za razem powtarzać tego smutnego scenariusza. Istnieje sensowna alternatywa.

Podejście „z dołu do góry”

Amerykański prezydent, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, Theodore Roosevelt, powiedział kiedyś:

Rób to, co możesz, tym, co posiadasz, i tam, gdzie jesteś.

Świetnie oddaje ono esencję podejścia „Z dołu do góry”. Zamiast nadmiernie koncentrować się na kolejnych etapach realizacji celu, zwłaszcza długoterminowego, główny nacisk położony jest na to, co można zrobić tu i teraz. Dzięki temu dużo trafniej możemy ocenić, jakie działania są realistyczne, a jakie pozostają domeną fantazji.

Góra, dół i nauka hiszpańskiego

Wyobraź sobie, że chcesz się nauczyć hiszpańskiego. Zdaję sobie sprawę, że do mówienia w języku obcym nie wystarczy sama znajomość słownictwa, ale posłużmy się takim uproszczeniem. Dodatkowo załóżmy, że gdy poznamy 1 000 hiszpańskich słów, będziemy w stanie zamówić drinka, poprosić panią do flamenco czy kupić bilet kolejowy.

Przyjmując podejście z góry na dół, możemy założyć, że ten cel łatwo osiągniemy w 100 dni. Wystarczy czy każdego dnia nauczymy się 10 nowych słówek. Dodatkowo trochę czasu poświęcimy na utrwalanie.

Tak jak wspominałem wcześniej, takie założenia wyglądają sensownie, do momentu, kiedy życie ich nie zweryfikuje. Zacznijmy od dostępnego czasu.

Zazwyczaj myślimy, że chociaż dzisiaj i jutro nie mamy czasu na naukę słówek, to pojutrze (a już na pewno za tydzień!) on się znajdzie. Praktyka jednak pokazuje, że o ile nie zwolnią nas z pracy albo nie kończymy właśnie remontu mieszkania, to za tydzień będziemy równie zajęci co dziś.

Prawdziwa zmiana zaczyna się dziś

Jeśli chcesz rozwinąć nową umiejętność, popracować nad swoim zdrowiem, relacjami czy wynikami w pracy, nie odkładaj tego na przyszły miesiąc, tydzień ani nawet dzień. Zacznij już dzisiaj, bez względu na to, jak dużo masz zaplanowanych zadań. Nawet gdy zdecydujesz się na naukę hiszpańskiego o 23:58 i tak zdążysz nauczyć się, że piłka to po hiszpańsku bola, posłuchać fragmentu La Tortura Shakiry czy znaleźć stronę internetową ze słówkami.

Najważniejsze jest, żeby zacząć – wykonać pierwszy krok, nieważne jak mały.

Chcesz się zacząć zdrowo odżywiać? Zjedz jeszcze dzisiaj jabłko. Chcesz zacząć oszczędzać? Wyciągnij z portfela i odłóż 1 zł. Chcesz mieć jeszcze lepsze relacje z bliską Ci osobą? Wyślij do niej miłego smsa. Wszystkie te rzeczy możesz zrobić, nawet mając ekstremalnie zajęty dzień.

Małymi krokami dalej zajdziesz

W następnych dniach podnoś delikatnie poprzeczkę (sam najczęściej robię to, co 5 dni). Oprócz owocu, zjedz jeszcze warzywo. Odłóż 2 zł, zapisz na karteczce miłe słowa dla swojego partnera czy współlokatora.

W przykładzie z hiszpańskim – zaczęlibyśmy od nauki 1 słowa dziennie. Potem 2 wyrazów, 3 i 4. Po drodze okazałoby się, ile tak realnie możemy dzień w dzień poświęcić czasu na naukę. Bardzo możliwe, że okazałoby się, że nauczenie się 10 nowych słów przez kilka dni to żaden problem – zwłaszcza na początku, gdy motywacja jest wysoka. Jednak z czasem stawałoby się to coraz trudniejsze, aż mogłoby prowadzić do zarzucenia celu.

Tymczasem jeśli idziemy „od dołu do góry”, możemy odkryć naturalną granicę, którą możemy w miarę łatwo utrzymać. Np. 5 słówek. Możemy każdego dnia uczyć się 3 nowych słówek, a 2 stare utrwalić. W ten sposób osiągniemy swój cel w postaci 1000 słówek nie po 100 dniach, ale po 334, czyli po roku. Będzie to co prawda trwało 3 razy dłużej, ale szansa że nam się to uda, jest znacznie większa. Pomyśl, że w rok jesteś w stanie nauczyć się dobrze komunikować w dowolnym obcym języku, poświęcając na to tylko 5 minut każdego dnia. Wystarczy, że zaczniesz dziś.  

Automatyzacja zachowań

Swoją szansę na sukces możesz mocno zwiększyć, jeśli wprowadzisz pewną regularność do tej nauki. Zamiast uczyć się 5 słówek raz rano, raz po obiedzie, a raz wieczorem – lepiej będzie znaleźć na to stałą porę dnia albo sekwencję (np. PO TYM JAK zjem obiad). Dzięki temu zautomatyzujesz to zachowanie, czyli przekształcisz je w nawyk. O którym nie trzeba będzie pamiętać, zmuszać się do niego. Będziesz wykonywać go odruchowo, tak jak sięgasz rano po szczoteczkę do zębów.

O nawykach możesz przeczytać więcej na moim blogu, lub w książce, którą wydałem. Zachęcam też do skorzystania z gry planszowej Kraina Nawyków, która działa w pełni zgodnie z założeniami opisanymi w tym artykule.

Podsumowanie

Podejście „z góry na dół” na swoje plusy. Nieźle sprawdza się w biznesie, gdzie nie można założyć, że jakoś i kiedyś osiągnie się cel. Tam potrzebna jest konkretna data i intensywne działania. Kiedy jednak pracujesz nad osobistymi celami, zwłaszcza takimi, za które już kilka razy się zabierałeś i niewiele z tego wychodziło – gorąco polecam podejście „z dołu do góry”. Rekomendują je zarówno praktycy zarządzania (np. David Allen, twórca Getting Things Done) oraz naukowcy (m.in. BJ Fogg – stanfordzki profesor, od 20 lat badający, dlaczego ludzie się zachowują w określony sposób).

  1. Wyznacz cel, który chcesz osiągnąć.
  2. Zrób jeszcze dzisiaj cokolwiek, co przybliży Cię do jego osiągnięcia.
  3. Stopniowo podnoś poprzeczkę tak, by dalej bez problemu dało się wykonać działanie każdego dnia.
  4. Zautomatyzuj zachowanie, przekształcając je w nawyk. A osiągniesz swój cel szybciej niż myślisz.

Fot: Flickr/Infomastern na lic. CC BY SA 2.0

Andrzej bernardyn

Andrzej Bernardyn

Doświadczony trener wysoko oceniany przez pracowników m.in. Capgemini, Volvo czy Opera Software. Właściciel firmy szkoleniowej Zdobywalnia.pl. Ekspert w dziedzinie zarządzania czasem, wystąpień publicznych i komunikacji.

Blog Andrzeja Polub Zdobywalnię na Facebooku